Wspomnienie:
Obudziła się w jakimś obcym zielonym pokoju. "Gdzie ja jestem?" - pomyślała, ale zaraz potem przypomniały się jej wydarzenia z poprzedniego wieczoru. "No tak, jestem w Riddle Manor". Po chwili usłyszała pukanie do drzwi i zaraz potem do pokoju weszła jej... mama. Ale nie ta biologiczna, tylko Jane Granger.
- Hermionko! Aleś ty wypiękniała przez tę jedną noc! Pewnie zastanawiasz się co ja tu robię, bo w końcu Czarny Pan nie lubi mugoli. Ale tak naprawdę ja i George jesteśmy czarodziejami czystej krwi, dobrymi przyjaciółmi Toma Riddle'a. Gdy Dumbledore się o tobie dowiedział - a miałaś wtedy 3 latka i byłaś słodkim bezbronnymi dzieckiem - uznał, że jesteś zagrożeniem i chciał cię zabić. Tom nie mógł na to pozwolić, więc poprosił nas o pomoc. Wcześniej byliśmy już małżeństwem, ale dla Toma zmieniliśmy wygląd i nazwisko, zabraliśmy cię i udawaliśmy mugoli. Tak naprawdę George jest z rodu Black'ów jak Bellatrix i Narcyza, a ja miałam przed ślubem na nazwisko... Malfoy. O tym, że cała nasza trójka podawała się za kogoś innego wiedziało i wie tylko 7 osób. Ja, George, oczywiście Tom i Diana - twoja matka, Narcyza i Lucjusz Malfoy oraz Bellatrix. Reszta Śmierciożerców myślała, że Dumbledore cię zabił, a potem również nas jak stanęliśmy w twojej obronie. Byłaś chroniona bardzo potężnymi zaklęciami, które dzisiaj mają zniknąć, więc nie było sensu trzymać cię dalej w niewiedzy. Ja i George też tak naprawdę wyglądamy inaczej, Tom nas dziś zmieni i będziemy wyglądać tak, jak wyglądaliśmy kiedyś.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Jane Granger, a nie! Poprawka! Jane Malfoy bardzo ją zaskoczyła.
- No, ale nie po to tu tak naprawdę przyszłam. Mam ci pomóc przygotować się na wielką uroczystość na twoją cześć.
- Eeeee... Co? - powiedziała "inteligentnie" Hermiona.
W tym momencie do jej pokoju weszła piękna blondynka, którą widziała poprzedniego dnia. Jej prawdziwa, biologiczna matka...
- Pewnie zastanawiasz się, co tak naprawdę się stało? Zacznijmy od tego, że jestem twoją matką, żoną Toma Riddle'a i nazywam się Diana. Pochodzę ze starego rodu czarodziejów z Walii - Rosier. Naprawdę niewiele osób wie, że ten ród nie jest z Anglii. Jestem ostatnią osobą z czystej linii tej rodziny, znaczy przedostatnią, bo jesteś jeszcze ty - uśmiechnęła się Diana. - Mam nadzieję, że Jane w resztę cię wtajemniczyła, bo trzeba cię przygotować, Tom chce cię zobaczyć.
*****
Hermiona siedziała w pokoju i cierpliwie znosiławszystkie zabiegi, które praktykowała na niej Jane i Diana. W końcu obie kobietyzgodnie uznały, że Miona "wygląda jak anioł". W sumie miały rację... Młoda Riddle miała na sobie turkusową sukienkę do połowy uda z białą kokardą pod biustem. Jej włosy przez noc zmieniły kolor na jasny blond, a oczy stały się zielone. Podejrzewała, że to czary które ją otaczały przestawały działać. Sukienka doskonale podkreślała jej urodę i krągłości. Na nogi włożyła wysokie czarne szpilki koloru czarnego i wyszła z pokoju w towarzystwie Jane i Diany.
Koniec wspomnienia
Tak, od tamtego czasu jej światopogląd wywrócił się o 180 stopni. Już nie była po stronie Harrego Pottera, bo Tom, jej ojciec wszystko jej wytłumaczył. Teraz, gdy szła przez ulicę Pokątną i nikt jej nie poznawał mogła spokojnie udawać normalną nastolatkę i zwykłą dziewczynę, ale nie bardzo jej się to podobało. Zbliżała się do swojego celu - Śmiertelnego Nokturnu, gdzie pod sklepem "Borgina i Burkesa" miała się spotkać ze swoją matką chrzestną - Bellatrix Lestrange. Znowu zaczęła wspominać, tym razem bal na jej cześć. Było naprawdę fajnie, ale czegoś jej brakowało, choć jeszcze nie wiedziała czego...
—~—•—~—
Witajcie kochani! Dawno nie było rozdziału - wiem. Rozdział jest krótki - wiem. Ale cóż! Już niedługo rozdziały będą dłuższe! Buźka dla wszystkich czytelników
Donalie Riddle